niedziela, 17 maja 2015

Mgiełka olejkowa do włosów Fructis - ciekawa nowość od Garnier

Witajcie! Kilka tygodni temu wpadła mi w oko nowość na rynku - mgiełka olejkowa Fructis od Garnier. Zamknięta w uroczej, poręcznej buteleczce w słonecznym żółtym kolorze czaruje owocowym zapachem, który długo utrzymuje się na włosach i obietnicą odżywienia bez obciążenia.

Jako włosowa sroka natychmiast postanowiłam ją kupić, pomimo że już na wstępie przestraszył mnie trochę alcohol denat wysoko w składzie. Uznałam, że przy obecnym stanie zadbania włosów, gdy skończył się sezon na codzienną torturę włosów suszarką, mogę sobie pozwolić na eksperyment z tym znanym wysuszaczem, który przecież,oprócz tej wielkiej wady ma i ogromną zaletę, gdyż ułatwia wchłanianie składników odżywczych. 

Skład - za KWC:
Skład: Isobutane, Alcohol Denat., Dimethicone, Isopropyl Myristate, VP/VA Copolymer, Eurenol, Limonene, Linalool, Benzyl Salicylate, Benzyl Alcohol, Mangifera Indica Seed Oil / Mango Seed Oil, Alpha-Isomethyl Ionone, Paraffinum Liquidum / Mineral Oil, Butylphenyl Methylpropional, Octyldodecanol, Citronellol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil / Sweet Almond Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil / Apricot Kernel Oil, Hexyl Cinnamal, Amyl Cinnamal, Parfum / Fragrance(FIL C163712/2).

Cena regularna produktu to 24,99 za butelkę o pojemności 150 ml w Rossmannie.


 
Co obiecuje producent? Jak zwykle: niemal wszystko ;) Odżywienie, miękkość i blask bez obciążenia, dzięki suchej formule zawierającej olei z mango, moreli i migdałów. 
 
Czego się spodziewałam? Produktu, który dzięki niewielkim rozmiarom będę mogła nosić w torebce i stosować w razie awarii puchowej, aby wygładzić włosy ciągu dnia. Poza tym - trochę wstyd przyznać - planowałam używać go dla ładnego zapachu, gdyż zdarza mi się zgrzeszyć papierosem, a to niestety pozostawia brzydki odór na włosach, którego nie znoszę. Liczyłam też po cichu na produkt do stosowania na plażę, ale ta nadzieja rozwiała się od razu po przeczytaniu składu.


Jak działa na moich włosach?
Nie zawiodłam się co do zapachu. Jest długotrwały i bardzo wakacyjny, owocowe nuty poprawiają natychmiast humor. Niestety, aplikacja jest dość problematyczna: strumień lecący z psikacza jest mocno skoncentrowany i na moich bardzo cienkich włosach bardzo łatwo przesadzić z ilością, a to skutkuje efektem nieświeżych włosów. Mgiełka mocno otula włos i nie da się jej wyczesać, więc w przypadku przedawkowania jedyny ratunek to mycie. Dlatego mgiełki używam w naprawdę mikroskopijnych ilościach, dzięki czemu wydajność jest zabójcza, a ja mogę się cieszyć jej zaletami. Oprócz ładnego, typowo letniego zapachu jest to blask: blask przez duże B, blask bijący po oczach, dający naprawdę hollywoodzki efekt! Dla tego blasku i tylko dla niego warto ten produkt wypróbować, oczywiście jeśli Wasze włosy są dobrze odżywione i nawilżone, tak że alkohol nie wywoła wielkich szkód. 
 
Nie oszukujmy się, tego rodzaju produkt podkreśli urodę zadbanych włosów, ale nie zastąpi regularnego olejowania włosów zniszczonych czy przesuszonych. No i oczywiście gdyby ktoś miał taki pomysł, to nie jest to produkt do zabezpieczania końcówek... Ja używając tej mgiełki omijam końcówki, bo po jej użyciu czuję lekkie wysuszenie i nie chcę niepotrzebnie przyspieszać konieczności podcięcia włosów.  Z tego też powodu mgiełka nie nada się na plażę, bo w duecie ze słońcem moim zdaniem tylko przyspieszy wysuszenie włosów. 
 
Ciekawa jestem,jakie ta mgiełka zbierze opinie - czy ktoś jej w ogóle używa?;) KWC na razie puste, na blogach też raczej cicho o tym produkcie. Moim zdaniem to tylko dodatkowy gadżet do zdrowych włosów. Raczej nie skuszę się na kolejny zakup, boję się przesuszenia, szczególnie że zapuszczam włosy, a jak wiecie, idzie mi to opornie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz